|
Niezależne Forum Ławeczkowe http://www.gra.twoje-miasto.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JaxPL
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 9:01, 17 Mar 2006 Temat postu: Rozmyślania albo raczej wspomnienia znad kieliszka koniaku:) |
|
|
Czyżbym słyszał jakieś głosy rozsądku czy potępienia? Nio, przesłyszało mi się widocznie, ale zakłamania i dulszczyzny wokół multum, więc i nie dziwota, że słyszy się podświadomie to i owo.
Moja ulubiona pora, późny, bardzo późny wieczór, cały dom dawno śpi, przyciemniona lampa na biurku, dobra muzyka w tle, tlący się papieros i szlachetny trunek – oto obrazek sielanki. Może za bardzo typowy to on nie jest, wszak sielanka to majowa trawa, kwiatki, motylki, tudzież dziewczę przemykające w zbożu (skąd u licha zboże w maju tak à propos? Ozime jakieś czy co) No ale myślę, że nie ma się co czepiać. Jako, że mamy połowę marca tak więc i sielanka musi być niejako zmodyfikowana, co właśnie uczyniłem.
Zwróciliście uwagę na to, jak często poganiamy czas? Jak to w poniedziałek mówimy: ... byle do piątku, jak w środę marzymy o piątku? To w sumie jest straszne, uciekają nam przecież przerażająco szybko kolejne dni naszego życia. Póki ma się dwadzieścia lat, nie ma to może aż tak wielkiego znaczenia, ale kiedy siwizna prószy włosy i drżąca ręka roni krople trunku na klawiaturę * to przychodzi moment refleksji nad upływającym czasem.
No dobra, wracam na ziemię, maja mi się zachciało . W obliczu tych zdań o popędzaniu czasu tęsknota za majem jest totalnym przegięciem – sami przyznacie.
Przypominam sobie piękne lata, kiedy nie było jeszcze komputerów, ba - kalkulatorów nawet nie było powszechnie dostępnych. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego użyłem słów „piękne czasy”? Nie mam oczywiście nic przeciw komputerom, wręcz przeciwnie, nie poznałbym Was przecież, gdyby ich nie było, ale jedno się skończyło, albo raczej powoli wymiera – papierowe listy. Mam nadzieję, droga młodzieży , że dostaliście chociaż raz w życiu prawdziwy list od ukochanej bądź ukochanego. Taki papierowy, pisany atramentem na ładnej papeterii w długiej kopercie. Wszedłem dzisiaj po coś do takiego sklepu z różnościami papierniczymi – ochhh - Kochani, jaki teraz jest wybór pięknych papeterii!!! Możecie mnie nazwać „starym zgredem” ale nic nie zastąpi mi tego pełnego niepokoju oczekiwania, niecierpliwego zaglądania do skrzynki, czy aby już nie przyszedł, wypatrywania listonosza, zamykania psa, żeby broń Boże nie wystraszył rzeczonego. A kiedy już przyszedł ten, tak długo oczekiwany list, to wyobraźcie sobie (kto tego szczęścia nie doznał) podniecenie w czasie rozrywania koperty, te toczące się po schodach, wystane w wielogodzinnej kolejce, pomarańcze z upuszczonej w pośpiechu siatki, te drżące ręce nie pozwalające czytać, te rozumiejące wszystko oczy przechodzącej sąsiadki. A w liście, oprócz szeleszczącego papieru i pięknych wyznań, zasuszone płatki kwiatów, tudzież zasuszona pieczołowicie, czterolistna koniczynka. Banalne? Może i tak, przecież w mailu można wysłać zieloną, nawet pięcio i sześciolistną, do tego ruszającą się albo grającą koniczynkę na przykład, ale .. to nie to samo. Kto dostał – wie o czym mówię . To wszystko składało się na trochę inny wymiar uczuć. Było jakby głębsze, pełniejsze, inne po prostu. A czy lepsze? Inne – odpowiem przewrotnie.
Ok, czas na drugi i ostatni kieliszek – wszak jutro, a raczej już dzisiaj trzeba się zebrać i pojechać z radością do pracy. Ale nie o ilość tu w końcu chodzi, na szczęście nie muszę sobie liczyć, bardziej chodzi o harmonię ze sobą.
Jeszcze jedno wspomnienie sprzed „stu” lat. Właśnie dotyczącą trunków. W tych ohydnych, podłych, ówczesnych latach, kiedy to na każdej granicy celnicy robili kipisz w samochodzie i każdego traktowali jak potencjalnego przestępcę, a co najmniej przemytnika, zdarzyło mi się jeździć kilka razy na wschód i dalej do Rumunii czy Bułgarii. Oprócz walorów czysto pogodowych, czyli związanych z ciepłym morzem i świeżymi owocami (i chałwą ) w krajach tych nie było nic więcej ciekawego. Oprócz koniaku i rumu, hehe … i brunetek. Może i będę bluźnił w tej chwili, ale naprawdę nie ustępowały one (mówię oczywiście o trunkach, nie o brunetkach ) jakością typowym naszym Napoleonom, rzekomo, bądź nie, z Francji . A do tego kosztowały grosze, w przeliczeniu na obecne czasy, butelka kosztowała mniej więcej tyle co w tej chwili dwulitrowa Cola. Grzech było nie zwieźć tego ile się dało. A nie dało się oficjalnie, przypominam, że żadne przepisy wtedy nie obowiązywały. No po prostu muszę Wam opowiedzieć jedną z moich podróży na wschód właśnie, a konkretnie któraś, kolejną do Rumunii. Oczywiście nie będę Was zanudzał całym pobytem, było pięknie , ograniczę się tylko do wątku alkoholowo – zwierzęcego (hihi).
Słowo wyjaśnienia. Jestem strasznie psi człowiek, no ostatnio też koci, ale generalnie jednak psi. Nie wyobrażam sobie życia bez zwierzęcia. A przynajmniej – nie wyobrażałem sobie kiedyś, bo teraz NIE MAM!!! Żadnego. (ze względu na alergię żeńskiej części rodziny – buuuuuu) Ale kiedyś było nie do pomyślenia, żebym nie miał czegoś psiego. I w tej, opisywanej właśnie podróży, towarzyszył, a raczej towarzyszyła mi moja psiunia, (ratler podpalany, hehe – tak oficjalnie), ale naprawdę to była kochana istotka, maleństwo, prawie jak breloczek. (wiem, że teraz modne są rasy obronne, duże, z kwadratowym, sztucznym pyskiem itd. ale … no właśnie – każdy „psiarz” zrozumie – psiunia, niezależnie od rasy jest najnormalniejszym członkiem rodziny , nie rozumiejącym tego stwierdzenia serdecznie współczuję).
Wracam do Rumunii. Otóż nadszedł dzień powrotu (zastanawialiście się kiedyś, dlaczego to, co dobre, tak szybko się kończy?). „Zatankowałem” koniak i rum do wszystkich pojemników na pokładzie Malucha w jakie się dało (włączając w to pojemnik do spryskiwacza szyb – poważnie). Nie muszę wspominać, że wszystkie termosy wypełnione były szlachetnym trunkiem. I w drogę. Upał, klimatyzacja na pokładzie małego Fiata działała bez zarzutu, to znaczy działały maksymalnie otwarte obydwa okna , silnik „mruczał” miarowo, tylko podejrzanie „bulgotały” wszelkie naczynia i pojemniki, zdradzając „kontrabandę”. Po iluś godzinach dotarłem na granicę rumuńsko – sowiecką. Kochani – macie szczęście, że urodziliście się teraz, nie wtedy. Na granicy kolejka 29-godzinna <rotfl>. Ale wierzcie mi – nie było tak źle. W ruch szły wszelakie grille, pieczone mięsiwa, uszczuplane były poważnie zasoby bulgoczących naczyń. Jako, że większość oczekujących to byli nasi rodacy, żadnych granic czy kordonów kulturowych nie było. Śmiem pokusić się o stwierdzenie, że wtedy, w ten upalny sierpień, na poboczu pasa granicznego odbywało się coś na bazie naszej, dzisiejszej ławeczki. Bez przesady – naprawdę!!!, może w trochę innym wymiarze, ale jednak. Naprawdę przemiło wspominam te dni i noce spędzone w owych czasach na granicach – miało to coś w sobie niepowtarzalnego.
I nadszedł moment prawdy. Rumuński celnik tylko się uśmiechnął i kazał jechać dalej, natomiast sowiecki już niekoniecznie. Kontrola osobista!!! Najbardziej żenujące i uwłaczające badanie na świecie (oglądając ostatnio oskarowy "Brokeback Mountain" wspomnienia wróciły jak żywe – a niech to, film świetny, ale dla mnie ówczesne doznania są niestety bardziej żywe). Ale nie o to mi chodzi w tej opowieści. Po osobistej przyszedł czas na limuzynę. Nie muszę Wam chyba przypominać, ile trunku mieściło się w biednym Maluchu . I tu doszła do głosu moja psina kochana. Standardowym badaniem samochodu była wizyta granicznego wilczura (przepięknego), który to badał (czytaj – wąchał samochód pod kątem narkotyków). Otóż, jak wszyscy psiarze wiedzą, im mniejszy pies, tym więcej hałasu robi, tak było i wtedy. Simka, bo tak ta dzielna psina miała na imię, wyskoczyła jak z katapulty i … pogoniła pięknego wilczura w pas zaoranej ziemi. Słuchajcie – hehe, cała granica WYŁA ze śmiechu, dosłownie turlaliśmy się po trawie. Nie muszę wspominać, że cała, dziesięcioosobowa grupa Polaków, która wjechała za nami za granicę obyła się bez żadnej kontroli. Wyobraźcie sobie imprezę, którą zorganizował jedyny, wśród nas, prawdziwy przemytnik kilka kilometrów za granicą. Dwoma słowami – dwie doby . On naprawdę miał dużo do przemycania, a dzięki Simce udało mu się bez pudła. Wróciłem do domu, przez jakiś czas raczyłem moich przyjaciół trunkami wprost ze spryskiwacza Maluszka (to był bajer – rum, zlizywany z szyby samochodu ) to se ne vrati.
Podejrzewam, że sądzicie, że tęsknię za tamtymi czasami? Absolutnie nie !!!!. Nie będę się wdawał w politykę (Miron tego strasznie nie lubi) ale stwierdzę tylko jedno – to był straszny, okrutny syf i pospolity gnój po prostu i tyle. Ale, jak widzicie radziliśmy sobie nieźle wtedy i o to chodzi .
Kochani – mam nadzieję, że nie zanudziłem Was tą opowieścią, nasze forum ma tą, specyficzną cechę, że możemy pisać, co chcemy. A czy jest to w jakiś sposób wartościowe, czy nie – to już inna sprawa. W każdym bądź razie, przygotujcie się, że po kolejnym, melancholijnym wieczorze zobaczycie kolejne „wynurzenia” znad kieliszka koniaku. Jednego bądź dwóch .
Czego też życzę Wam wszystkim, niekoniecznie potrzebna jest odrobina alkoholu (choć pomaga ''
Wierzę, że każdy z nas, niezależne od wieku, ma taki wieczór, kiedy wspomina miłe dla siebie chwile, coś, co miło przeżył. Niekoniecznie sprzed „stu” lat.
I jeszcze jedno – nie zapominajcie o swoich przyjaciołach – piszcie papierowe listy – może chociaż w tym odnajdziemy sens naszego ławeczkowego jestestwa.
Całuski dla wszystkich moich TM-owych przyjaciół :*:*:*:*:*:*:*:*:*:
Mam ogromną nadzieję, że w tym szarym, zaśnieżonym gdzieniegdzie marcu, uśmiechnęliście się przez chwilkę, czytając te wspomnienia. Pomimo tego „rozsądnego” wezwania do NIE poganiania czasu, ja też czekam na wiosnę i lato. Ot … co … - ludzka natura.
* Gwoli wyjaśnienia.
Siwizna siakoś mnie na szczęście omija, a i ręka mi za bardzo nie drży, zwłaszcza dzierżąc kieliszek szlachetnego trunku. Tak tylko napisałem, żeby wzmóc dramaturgię scenariusza ''.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 15:32, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Kłopoty z alkoholem, mój drogi przyjacielu, oj kłopoty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:56, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: | Kłopoty z alkoholem, mój drogi przyjacielu, oj kłopoty |
jasssne
a u Ciebie, drogi gościu tyle samo odwagi cywilnej co w mrożonym zielonym groszku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 22:39, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Bestyjko znów sobotnia wieczorowa pora ... i znów mam uśmiech na twarzy dzięki Tobie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:43, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
miron napisał: | Bestyjko znów sobotnia wieczorowa pora ... i znów mam uśmiech na twarzy dzięki Tobie |
wieczorową porą to podobno bruneci sie snują
ciesze się, że potrafię rozbawić - to wieeeeelka zaleta
gracias Don Miron
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 22:46, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
na co dziś ochotę masz ?? uprzedzam ... bigosu nie mam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:49, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
miron napisał: | na co dziś ochotę masz ?? uprzedzam ... bigosu nie mam |
no co ty
bez bigosuuu- buuuuuuuu
to ja się nie bawię
a co masz :> ????
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 22:51, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
dziś raczę podniebienie miętową herbatą ... pozatym na kolacje miałem pyszne kwadratowe bułki i miske białego sera ze śmietaną aż mi ślinka cieknie jak o tym wspominam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:54, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
miron napisał: | dziś raczę podniebienie miętową herbatą ... pozatym na kolacje miałem pyszne kwadratowe bułki i miske białego sera ze śmietaną aż mi ślinka cieknie jak o tym wspominam |
brrrrrr - biały ser - brrrrrrr
a w lodówce co skryłeś :> ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 22:58, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
bestyja napisał: |
brrrrrr - biały ser - brrrrrrr
|
znaczy sie nie przepadasz ?? toż ja bym mógł się całymi tygodniami tym przysmakiem raczyć polecam na świeżą bułke z odrobina majonezu babuni ... pewnie ktoś doda że brakuje szczypiorku ... o co to to nie ... precz z zielenizną ... nieznosze i sie nie dam namówić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
~marta~
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piastów
|
Wysłany: Pią 23:47, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ser biały z majonezem ? pierwszy raz słyszę, ale cóż różni są ludzie i różne przyzwyczajenia jeśli chodzi o ser to jak dla mnie tylko i wyłącznie z dżemem najlepiej truskawkowym albo powidłami śliwkowymi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:53, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ser biały to i owszem ale tylko w ruskich pierogach
Jax się zdziwi hi hi hi
jego samogon na myszach przemetamorfozował się
w biały twarożek
Jacku wybacz nie zdążyłam pogratulować i co gorsza - pochwalić Twoich rozmyślań .
Wybaczysz???
Jak nie to to to
wszystko przez Mirona
on tu każe za dzwonkami latać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 23:59, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Jax ... zagryzając bułkę z serem białym z majonezem bez zielenizny ... biegnąc za pomarańczowym sznurem dzwoneczków ... wybacz że nie wzniose toastu za Twoje wsponienia koniakiem ... wzniosę go ... herbatka chińską (robioną w radomiu) zaparzoną przez Bestyjkę
oby wszystkim przytrafiały się takie wieczory jak Tobie wczoraj ... tak tworzy się historia nasza wspólna na tym forum
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bestyja
Ławeczkowy wyjadacz
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 877
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:01, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
A skąd ten Radom ????
resztę kumam Radomia nie
kum kum kum kum
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miron
:((
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 0:06, 18 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Radom ... i chińska zupa z radomia ... jest na polskiej szerokiej scenie kabaretowej duet meski ... taki kabaretowy plankton ... nazywają się "ani mru mru " czy jakoś tak dziwnie ... jeden z ich skeczy to "chińska restauracja" goraco polecam ... dowiesz się skąd radom przy chińszczyźnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|